poniedziałek, 28 kwietnia 2014

W poszukiwaniu ciszy.



     Ola kazała pisać o bunkrach. Bunkry są fajne. Jest w nich chłodno, spokojnie, cicho. Nie słychać szumu miasta. Nie o nich natomiast będę pisał! Po zakończonym zwiedzaniu jednego takowego schronu wybrałem się z Asią na kawę a że najbliżej była szklana pułapka na Placu Żołnierza tam się właśnie udaliśmy. Ludzi pełno, kawa zimna, o cenie nie wspomnę. Co mnie zaskoczyło przeogromnie to panująca wewnątrz cisza. Słychać było to, co się dzieje wewnątrz – rozmawiający ludzie, brzdęk kubków, ekspres do kawy. Od świata zewnętrznego dzieliła nas jedynie szyba – szyba magiczna. Zatrzymywała okrutny warkot setek samochodów na jednym z większych skrzyżowań w mieście. Spokój którego się nie spodziewałem.


     Tysiące ludzi przelewają się codziennie przez Park Kasprowicza. Są takie dni jak dziś, że przelewam się razem z nimi. Krętymi uliczkami w tę i we w tę, bez celu. Po spostrzeżeniach w szklanej pułapce okazało się, że w parku jest głośniej niż tam. Ulica Juliusza Słowackiego dzieli dwa ogromne obszary zieleni. Jest jedną z częściej wybieranych przez kierowców dróg. Samochód za samochodem, wężykiem, grubo ponad 50 km/h. Szum silników roznosi się równiutko po obu parkach. Przejść przez jezdnię w szczycie strach - tak zapieprzają. Chodniki obstawione autami, od parku odgrodzone płotem (podobnym jak w nowym muzeum obok filharmonii). Jak unikniesz widoku samochodu to Cię dopadnie jego hałas... zło.

     A może wyrzucić samochody i zrobić deptaczek... Kamieniczki eleganckie już są. Knajpki, kawiarnie, ławeczki – trochę przerzedzić krzaczory i piękny widok na wodę. Na dodatek wszystko w cieniu ogromnych starych drzew. Taka aleja Jana Pawła z prawdziwego zdarzenia. Taka moja wizja wykraczająca poza nasze realia. Na dzień dzisiejszy większą ciszę mam na balkonie – w bloku z wielkiej płyty.





















Dziękujemy koledze Igorowi za aktywną dyskusję– piszemy w trójkę!  

niedziela, 20 kwietnia 2014

Co z tą Jagiellońską?





              

                         Dyskusja na temat rozwoju ulicy Jagiellońskiej powróciła z wielką pompą. Nowe pomysły,nowy projekt, nowe inwestycje... Jak informowaliśmy tydzień temu, we wtorek odbyły się konsultacje społeczne zorganizowane przez Urząd Miasta. Razem z Olkiem wzięliśmy w nich bierny udział. Przed rozpoczęciem spotkania byliśmy przekonani, że proponowany projekt modernizacji ulicy jest słuszny, jednak po nim zrozumieliśmy, że opisywany problem ma dużo głębsze dno i nie jest tak oczywisty.
                Głównym mankamentem ulicy Jagiellońskiej są samochody, które są WSZĘDZIE. Aspekt motoryzacji wkracza również w przestrzenie przechodniów – czyli na chodniki, które zamiast 4 metrów zawężają się miejscami nawet do 1,7 metra. Komplikacje powiększają się, gdy do głosu dochodzą rowerzyści oraz właściciele przyulicznych lokali. 




                Proponowana przez UM koncepcja wprowadza szereg rozwiązań mających na celu poprawę przepustowości chodników oraz wzrost atrakcyjności miejsca. Projekt przewiduje uwolnienie chodników od aut, wprowadzenie zasad ulicy jednokierunkowej, poprawę łączności komunikacji miejskiej z tym obszarem miasta poprzez wprowadzenie linii autobusowej, oraz umiejscowienie kontrapasa dla rowerzystów. 
  Najgłośniejsza batalia dotyczy ilości miejsc postojowych dla samochodów. Według autorów projektu ilość tych miejsc miałaby się zmniejszyć nieznacznie – tylko o około 7 do 10. Właściciele lokali przyulicznych, którym najbardziej zależy na tym, aby pod każdy ze sklepów można było dojechać i zaparkować w bezpośredniej odległości od miejsca docelowego twierdzą, że realna liczba MP zmniejszy się o około 30. Różnica ta wynika z faktu, że przedstawiciele urzędu wliczyli w ilość MP przestrzenie znajdujące się przed nieużywanymi bramami wjazdowymi, które de facto i tak są wykorzystywane.
                Niestety, jedni będą oponować za tym, aby z ulicą nic nie robić i uważają, że ruch samochodowy jest najistotniejszym aspektem tego miejsca, inni zaś, którym zależy na poprawie estetyki miasta, będą walczyć o wolne chodniki i zmniejszenie ruchu samochodowego. Właściciele lokali będą walczyć o jak największą liczbę miejsc postojowych, a rowerzyści o ścieżkę rowerową. Jednym słowem – tragedia. Wysłuchując niektórych z mówców biorących czynny udział podczas konsultacji, odnieśliśmy wrażenie, że każdy walczy o to, aby było mu najlepiej, nie patrząc na potrzeby innych użytkowników tej przestrzeni. W takim razie – kto ma rację?
                Idąc ulicą Jagiellońską dwa problemy widocznie się unaoczniły. Kwestia wąskich chodników rzeczywiście istnieje, co możemy zobaczyć na poniższym zdjęciu. 






         Zagadnienie rowerzystów jest równie istotne. W trakcie mojej wycieczki, która trwała około 15 minut, naliczyłam 7 rowerzystów, w tym 3 dzieci, które zamiast ścieżki rowerowej wybrały bezpieczniejszy chodnik – brawa dla nich. Jeden z uczestników spotkania zwrócił uwagę na to, że umiejscowienie kontrapasa dla rowerzystów bezpośrednio przy samochodowym pasie ruchu jest błędem – patrząc na to zdjęcie trudno się z nim nie zgodzić.





                Wprowadzenie w przestrzeń ulicy komunikacji miejskiej jest bardzo potrzebne. Deptak Bogusława, który znajduje się przy Placu Ludwika Zamenhofa, w ogóle nie jest skomunikowany z resztą miasta – myślę, że to jeden z najistotniejszych problemów tego miejsca. Zastanowiłabym się jednak nad potrzebą uwolnienia chodników o łącznej szerokości 8 metrów. Nasuwa się pytanie czy na prawdę muszą być one aż tak szerokie? Z moich obserwacji wynika, że ruch pieszy w tym miejscu jest umiarkowany, może warto byłoby wprowadzić ścieżkę rowerową w uwolniony obszar jednego z chodników? Ktoś zapewne powie, że w ten sposób ograniczamy miejsce dla ogródków kafejek i restauracji, które mogłyby wyjść poza obszar lokalu. Zastanówmy się jednak, czy wprowadzenie takich funkcji w przestrzenie typowo mieszkalne, przy bardzo bliskiej lokalizacji deptaku ma sens. Nie zapominajmy, że ogródki znajdowałyby się praktycznie bezpośrednio przy ulicy, widok i odczucia słuchowe byłyby na pewno fantastyczne. Bardzo ważny temat poruszył ostatnio na wykładach z urbanistyki dr inż. arch. Tomasz Cykalewicz, który zauważył, że nasze miasto poszukuje nowego – sztucznego serca. Naturalny ośrodek tego typu przestrzeni znajdował się przecież nad wodą, stąd też pytanie dla Czytelnika: czy wprowadzenie kafejek i restauracji w tym miejscu zadziała?
             Jak widzicie problem ulicy Jagiellońskiej istnieje i nie można go bagatelizować. Mam nadzieję, że nie narzuciłam Wam co jest dobre, a co złe. Starałam się przybliżyć najistotniejsze problemy, lecz ocenę prac podjętych przez UM pozostawiam Wam.


        Aleksandra & Aleksander



Z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy wszystkim ciepłej atmosfery w gronie najbliższych :) 

środa, 9 kwietnia 2014

Kontrast

Nowe czy stare? Klasycyzm czy modernizm? Ornament to zbrodnia? Może kontrast – nowe i stare razem? Tak wiele pytań bez odpowiedzi.



            Spacerując po mieście zalewają nas przykłady ciekawych zestawień elewacji. Uzupełniane plomby pomiędzy kamienicami, styropianowe klocuchy wciskane w każdą dziurę. Polska Rzeczpospolita Styropianowa – takie określenie podpatrzyłem na popularnym polskim portalu o architekturze i bardzo mi się spodobało (artykuł serdecznie polecam). Wszędzie jedna wielka płaska ściana – pomalowana w radosne odcienie pasteli, bez wyrazu – o doklejanych balkonach wspominaliśmy w ubiegłym tygodniu.
            Nie wiem czemu jest tak a nie inaczej. Nie wiem również jak powinno być idealnie. Wiem tylko, że wygląda to okropnie. Część plomb budowana była w ciężkich czasach - ich wygląd można jakoś wybaczyć, ale dzisiejsza radosna twórczość przy ulicy Bolesława Krzywoustego w odcieniach różu przerasta moje pojęcie pojmowania rzeczywistości. Nie razi mnie ta płaskość w blokach z wielkiej płyty (kolor pomijam), stoją one jedynie w swoim sąsiedztwie nie stanowiąc ogromnego kontrastu formy z otoczeniem. Mam widok z okna na wieżowiec, pięter jedenaście, wokoło drzewka, place zabaw, chodniczki – nie jest źle. Problem widzę głównie w śródmieściu.
            Poszedłem na łatwiznę, wynalazłem zestawienia rażące tak bardzo, że opłacało się wyciągnąć aparat z plecaka. W elewacjach jedyne co mamy wspólne to czasem wysokość pierwszej kondygnacji, poza nią wszystko się rozjeżdża. Chęć nawiązania do sąsiadów na początku budowy, w trakcie się rozmyślamy i wyszło jak wyszło – ni młody wilczek, ni dzika gąska. Co ciekawe, sąsiadujące ze sobą kamienice również różnią się wysokością gzymsów czy poziomem okien, zachowane są natomiast w wspólnym stylu co sprawia, że wyglądają jak jedna całość. Nawet zaniedbane kamienice zatrzymują oko na dłużej niż różowa płaskość. Trafić możemy również na ciekawsze rozwiązania, gdzie sąsiadujące formy kontrastują tak bardzo – że nawet do siebie pasują (wycinek narożnika na przecięciu Jagiellońskiej i Wojska Polskiego).
            Są też oczywiście przykłady pozytywne, wszystkie wynalazła Ola – ja nie miałem cierpliwości, więc dzisiaj jestem ten zły. Nie możemy powiedzieć również, że problem występuje wyłącznie w Szczecinie. W Łodzi też lubią poszaleć.



Aby dobrze się oglądało:         









_____________________________________________________________


                Myślałam, że znalezienie przykładów przedstawiających pozytywną stronę naszego dzisiejszego tematu przysporzy mi wielu problemów, tymczasem dwa z nich napatoczyły mi się zupełnie przypadkowo, co mnie mile zaskoczyło. Połączenie starego z nowym to temat, który na studiach poruszany jest przy okazji prawie każdego projektu semestralnego. Mogłoby się więc wydawać, że każdy projektant ma głęboko wpojone zasady dotyczące szacunku i respektu wobec historycznej tkanki miejskiej. Nic bardziej mylnego! Nie mówię dziś jednak o budynkach, które w bardzo przemyślany sposób zostały zaprojektowane tak, aby się wyróżnić - ten aspekt chciałabym rozwinąć innym razem.

Zdjęcia Olka pokazują w jak dużym stopniu nowe ma stare za nic. Szczęśliwie są jeszcze tacy architekci, którzy próbują wpasować swoje realizacje w otoczenie. Poszanowanie istniejącej zabudowy może być wyrażone na wiele sposobów, wyszukane przeze mnie przykłady wskazują na bardzo zróżnicowany wachlarz rozwiązań:
-podział witryn nawiązujący do podziału okien i pilastrów elewacji kamienicy (Kino Pionier)
-nawiązanie do materiałów i wysokości podziałów kondygnacji (Książnica Pomorska, Budynek Nanotechnologii Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego)
-wyważenie charakteru bryły, jej koloru i materiału (budynek przy Placu Dziecka)







           Chciałabym zwrócić szczególną uwagę na budynek Centrum Dydaktyczno-Badawczego Nanotechnologii ZUT zaprojektowany przez Studio A4. Niektórym architektura tego obiektu się podoba, innym wcale, ale nie o tym chciałam w tym momencie dyskutować. Zwróćmy uwagę na fakt, iż przy bardzo dynamicznej fasadzie architekci nie zapomnieli o wpisaniu budynku w otoczenie, składające się nie tylko z charakterystycznej dla Szczecin zabudowy kwartałowej, ale również z modernistycznego budynku Wydziału Budownictwa i Architektury oraz Budynku Jednostek Międzywydziałowych ZUT. Projektanci mieli więc bardzo trudne zadanie. Na  zdjęciach możemy zobaczyć część północną nawiązującą do BMW oraz południową, która z szacunkiem chyli się ku kamienicy. 




               Podsumowując – jak się chce to można, problem w tym, że zazwyczaj się nie chce, bo przecież pozwolenie na budowę się dostanie jeśli warunki będą spełnione. Możemy jednak zauważyć, że to myślenie się zmienia i coraz więcej osób projektuje swe dzieła z myślą o tym, co pozostawiła nam przeszłość i to na pewno napawa optymizmem. 

Aleksandra & Aleksander
 
_____________________________________________________________

!UWAGA!

Konsultacje zostaną przeprowadzone w formie otwartych spotkań z mieszkańcami , które odbędą się w sali sesyjnej Rady Miasta przy pl. Armii Krajowej 1 w dniach:

- 12 kwietnia 2014 r. (sobota) w godzinach od 11.00 do 13.00
- 15 kwietnia 2014 r. (wtorek) w godzinach od 17.00 do 19.00